Skoki narciarskie w dobie pandemii

W polskim sporcie skoki narciarskie zajmują wysoką pozycje. Nie dziwota, że kibice z niecierpliwością czekają na start nowego sezonu, który rozpocznie się już w ten weekend w Wiśle.

Rywalizacja przyciąga zarówno miliony osób przed telewizory, ale także wielu kibiców pod same skocznie. Nie ma miejsca na świece gdzie nie spotkałoby się polskich kibiców. Gdziekolwiek by nie odbywały się zawody Pucharu Świata tam liczna rzesza fanów skoków jest obecna.

Ten sezon będzie jednak inny od tych, do których kibice są przyzwyczajeni. Cały cykl imprez prawdopodobnie odbędzie się bez udziału publiczności. Tak przynajmniej będzie wyglądał start tegorocznej rywalizacji o Kryształową Kulę. Zabraknie tej magicznej otoczki, którą podczas zawodów tworzą kibice. Ubolewają nad tym zarówno sami zainteresowani jak i skoczkowie.

Pierwsze zawody odbędą się w Wiśle na skoczni im. Adama Małysza. W piątek 20 listopada odbędą się treningi oraz kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego, a w sobotę odbędzie się konkurs drużynowy.

Sezon ten będzie obfitował w wiele emocji. Między innymi odbędą się Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Obersdorfie oraz Mistrzostwa Świata w lotach, które miały odbyć się początkowo na zakończenie poprzedniego sezonu, jednakże przez pandemie zostały przełożone. Klasycznie też już na przełomie nowego roku będzie miał miejsce Turniej Czterech Skoczni, a w połowie marca wystartuje cykl Raw Air

Jak zwykle w gronie faworytów znajdują się Polacy. Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Żyła są wymieniani wśród osób, które mogą osiągnąć sukces w tym roku. Poza nimi o najwyższe cele będą zapewne walczyć Austriak Stefan Kraft, który triumfował w zeszłosezonowym cyklu, Japończyk Karl Geiger czy też Japończyk Ryoyu Kobayashi.